Kiedy wyjeżdżamy, jest słonecznie. Niestety, zanim dojechaliśmy, rozpadało się na dobre i deszcz towarzyszył nam cały czas. Deszcz albo na zmianę rodzaj jakiejś nieprzyjemnej mżawki włażącej za kołnierz, pod kaptur, osiadającej na szybce obiektywu. Słowem, warunki raczej nieprzyjemne i niesprzyjające.
Jedziemy do Sarbinowa, a właściwie za Sarbinowo, aby zlokalizować ewangelicki cmentarz. Znajduje się na niewielkim wzgórzu za wsią i prezentuje typowy dla okolic Dobiegniewa stan dewastacji. Część nagrobków poprzewracana i przykryta kożuchem gnijących po zimie liści. Ale ocalał jeden żelazny kuty misternie krzyż, który jakaś litościwa dusza położyła u stóp nagrobka. Cmentarz nie jest duży, nagrobki sprawiają wrażenie oddalonych od siebie i porozrzucanych w znacznych odległościach. Jeśli płyta nagrobna była stylizowana na ścięty pień drzewa, można ulec złudzeniu wzrokowemu i wziąć ją za prawdziwy pień. Zwłaszcza jeśli leży na ziemi.
|
To nie mokre liście, to fragment nagrobka stylizowanego na ścięty pień drzewa |
|
Ten sam nagrobek z daleka |
|
Ogólny widok cmentarza |
W Sarbinowie zwraca uwagę ceglana stara zabudowa wsi i ładny szachulcowy budynek gospodarczy. Ale wszystko zasłania lejący deszcz, więc rezygnujemy ze zdjęć. Wracamy do Podleśca, gdzie według Wikipedii, zachował się zespół folwarczny z połowy XIX wieku. Nietrudno go znaleźć, bo jest własnością prywatną - obecny właściciel ogrodził go taśmą, powiesił tabliczkę:
Teren prywatny. Wstęp wzbroniony i ... chyba o nim zapomniał. Malownicza ruina stoi sobie w centrum wsi i czeka, żeby kompletnie się rozsypać, co biorąc pod uwagę jej stan, wkrótce może się zdarzyć. Folwark składał się z domu, stodoły i obory oraz spichlerza i stajni. W czasach PRL-u i PGR-u podobno hodowano tu jałówki, po których nawet została rampa przyklejona do jednego z budynków. Folwark musiał być kiedyś ładny, ale to pieśń przeszłości. Dzisiaj niektóre z budynków nie mają już dachów i części ścian.
|
W najlepszym stanie jest ten budynek |
|
Można dostać się do środka |
|
Ślady po dawnych mieszkańcach |
|
Dachu już prawie nie ma |
|
Za to w środku zachowały się ścienne ozdoby :) |
|
W kącie tego pomieszczenia znajdujemy żelazną beczkę z czymś w środku ... |
|
Okazuje się, że to lampy - takie elementy dekoracji- retro są ostatnio modne, może ktoś się skusi? |
|
Nie ma to jak dobrze zabezpieczyć budynek - za pomocą okiennic. |
|
Nie da się tam wejść, bo wszystko runęło do środka. |
|
O, tutaj też brak dachu! |
|
Inicjały W pewnie oznaczają dawnych właścicieli majątku mierzęcińskiego - ród von Waldow |
|
Ciekawe, co ostatni właściciel pałacu w Mierzęcinie - Sigismund von Waldow powiedziałby na taki widok jednego ze swoich folwarków? I to w dodatku miejsca, gdzie przyszedł na świat?
Komentarze
Prześlij komentarz