Pałac i kościół, elektrownia i kamienne drzewo w Głusku

     W wiosenną sobotę wybieramy się do Głuska. Jest tu wiele rzeczy do zobaczenia i nie sposób upchnąć wszystko w jednym poście. Zacznijmy od siedziby nadleśnictwa, która mieści się
w budynku byłego pałacu i której, będąc we wsi, nie można przeoczyć, bo stanowi jej centralny punkt. 



    Tak pałac wyglądał na przedwojennej widokówce. Zbudowany został z rozmachem przez legendarnego właściciela dóbr głuskowskich - Johanna Friedricha von Sydow. Był to człowiek niezwykle operatywny i można go nazwać dobrym gospodarzem. Nie tylko zbudował dwór, ale poczynił wiele inwestycji w Puszczy Drawskiej. Za jego rządów założono: fabrykę szkła (Glashütte - Podszkle), browar, gorzelnię, fabrykę serów, młyny. Wybudował kanały nawadniające łąki, na których prowadził hodowlę bydła, a także podjął próby uprawy winorośli.Za jego czasów majątek kwitł. Niestety, Johann nie pozostawił potomka i  umarł 01.02.1849 roku. Pochowany został na cmentarzu w Radowie koło Drezdenka. Pod koniec XIX lub na początku XX wieku majątek przeszedł na własność kasy leśnej i kasy domeny państwowej, które przekształcono w Nadleśnictwo, obejmujące w 1921 roku 7278 ha gruntów, w tym 5986 ha lasów. Po 1945 roku majątek został przejęty przez Lasy Państwowe -  po 1945 roku była szkoła leśna. Później mieściło się tu więzienie,
a obecnie siedziba Nadleśnictwa Głusko. Z pierwotnej budowli dworu zachowały się tylko skrzydła wschodnie i środkowe, zaś w miejsce skrzydła zachodniego zbudowano na początku XX w. nowy dwór. Poniżej Głusko (Kamienna Knieja -Steinbusch) na starych pocztówkach i zdjęciach.


 Dzisiaj miejsce prezentuje się tak...
          Hmmm... Budynek jest własnością Nadleśnictwa, część to mieszkania prywatne. Dobrze, że Nadleśnictwo o niego dba, dobrze, że remontują, ale dlaczego tak? Czy naprawdę trzeba było to zrobić w ten sposób? Kosteczka z polbruku, żółte ściany, czerwona blachodachówka - i proszę, budynek zupełnie traci charakter. Im bliżej, tym gorzej. Głusko nigdy nie miało szczęścia do remontów. Kiedyś cały kompleks pałacowy pokryty był przygnębiającym szarym barankiem, który ostał się na niektórych fragmentach budynków; dzisiaj zrobiono wszystko, aby kompletnie wyprać pałac z charakteru. 
    Wieża widoczna za kompleksem pałacyku to wieża kościelna. Kościół w przeciwieństwie do pałacu prezentuje się godnie. Zresztą, związana jest z nim ciekawa historia dowodząca praktycznego podejścia do życia dawnych mieszkańców wsi. Neogotycką świątynię zbudowano w drugiej poł. XIX w. z wykorzystaniem murów dawnego browaru. Mury budowli wykonane są z kamienia łamanego, 
a nadbudowane fragmenty ścian z cegły ceramicznej, z której wybudowano także wieżę. Wnętrze nawy przykryto gwiaździstym sklepieniem ceramicznym. 


      Podoba nam się pomysł wykorzystania czegoś już istniejącego, aby stworzyć coś nowego. Kościół w starym browarze? Proszę bardzo!
     Dostajemy klucz i wchodzimy do środka. Wewnątrz nie starano się zacierać śladów po tym, że była to świątynia ewangelicka. Zachowały się boczne balkony, które w kościele w Dobiegniewie zlikwidowano. Wchodzimy również na wieżę, która nosi ślady (niezwykle liczne) ptasiej aktywności. Mamy okazję zobaczyć sklepienie kościoła od drugiej strony!









Sklepienie kościoła widziane od góry


Obraz, o którym krążą plotki, że jest cenny

Dzwony kościelne (podobno z 1831 r.)


     Za pałacykiem i kościołem rozciąga się dobrze utrzymany teren parkowy. Tam natykamy się na coś dziwnego. Z pozoru mógłby to być pień drzewa, gdyby nie to, że jest z kamienia. O co chodzi? Co to było? Stoi tutaj od lat, dzieciaki z Głuska nazywały to kamiennym drzewem. Tak się prezentuje z różnej perspektywy. Gdyby ktoś wiedział, co to jest, proszę dać znać.






       Będąc w Głusku, warto także obejrzeć choćby z zewnątrz (wejście trzeba uzgodnić z obsługą), elektrownię wodną Kamienna znajdującą się w pobliżu. Jest to jedna z najstarszych elektrowni wodnych w Polsce. Jej budowę  rozpoczęto w 1896 r. (w pięć lat po uruchomieniu pierwszej elektrowni wodnej na świecie), a prąd wykorzystywano pierwotnie do produkcji karbidu. Od 1909 r. elektrownia zasilała w energię cztery powiaty. Dziś jest to zabytek techniki, który funkcjonuje nieprzerwanie od chwili zbudowania. Prąd wytwarzają dwie turbiny Francisa z 1898 r., które w 2012 roku, jak całą elektrownię, zmodernizowano.Może kiedyś uda się nam zajrzeć do środka i zobaczyć żarówkę, która ma ponad 100 lat i nadal działa! Na razie kilka zdjęć z zewnątrz. 

Oglądamy również pomnik ofiar I wojny światowej odrestaurowany przez Nadleśnictwo Głusko.

  
    W okolicach Głuska czekają na turystów jeszcze bunkry, resztki dawnego wodociągu wiejskiego z początków XX wieku, resztki dawnego Kanału Sicieńskiego oraz widoki charakterystyczne dla Drawieńskiego Parku Narodowego. Ale o tym... innym razem. 

Komentarze

  1. Ciekawe informacje, mieszkałam tam, ale nie bylam w niektótych miejscach. Kośćiół zaniedbany, ale wart zobaczenia. Pamiętam dwa piękne obrazy w kościele, ale tutaj widzę tylko jeden. Ciekawe co się stało z drugim??? Następnym razem jak będę, zapytam mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Plotki głoszą, że został sprzedany, ale nie wiem, czy to prawda. Może mieszkańcy wiedzą coś więcej...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Śladem pałaców w Szczuczarzu i Dłusku

Bunkry, cmentarz i inne atrakcje, czyli Stare Osieczno

Zacisze z niezwykłą historią w tle